Sukienka w kolorze brzoskwini

sukienka przód


Jak zwykle sukienka zajęła mi mnóstwo czasu, bo robiona była od lutego do sierpnia. Na szczęście w tym samym czasie zdążyłam wydziergać sweter, ze dwie albo trzy inne chusty, firankę i nie wiem co tam jeszcze 😉. W każdym razie rozpisywać się nie ma nad czym. Wzór znalazłam gdzieś w zasobach Pinteresta, gdzie żyje już własnym życiem. Zrobiłam próbkę, a potem już tylko robiłam na okrągło dopasowując jedynie dekolt i "dziury" 😎 na ręce. Na szczęście z dopasowywaniem nie miałam dużego problemu, bo motywy wzoru są dość niewielkie, więc nie musiałam kombinować z połówkami lub ćwiartkami elementów. Wzór robiony oczywiście bez obcinania nitki.

sukienka na szydełku z kordonka Maxi Madame Tricote

Użyte materiały:

Nici: Maxi Madame Tricote, kolor 6322, 4 szpulki po 100 g / 565 m
Szydełka "Tulip" nr 1, 1,25 i 1,5 (różne rozmiary w zależności od szerokości, jaką chciałam uzyskać)

Wzór można znaleźć tu, albo tu, albo jeszcze tu.

Sukienka miała mieć rozmiar 42, ale ze względu na interakcję lenistwa z brakiem cierpliwości wyszedł rozmiar 40 😎. Na zdjęciach da się zauważyć, że sukienka nie ma jednakowej szerokości w każdym miejscu. Rozszerzenia i zwężenia uzyskałam na dwa sposoby. Pierwszy sposób, to użycie różnych rozmiarów szydełka. Sposób ten zastosowałam do uzyskania przewężenia w talii i rozszerzenia w biodrach. Sukienka rozszerza się nieco również na dole. Tym razem dokonałam modyfikacji wzoru. Dodałam po prostu cztery elementy: 2 z przodu i 2 z tyłu. Oczywiście nie dało się tego zrobić tak po prostu. Musiałam zmniejszyć liczbę oczek na łukach i zmniejszyć liczbę "płatków" tak, aby element nie miał dwunastu "ramion", a dziesięć. 


sukienka na szydełku z kordonka Maxi Madame Tricote


Z sukienki nie do końca jestem zadowolona, bo okazała się... za ciasna 😂😂😂😂. A wszystko przez to, że nie chciało mi się robić o jeden element więcej w rzędzie! Na szczęście w lecie ciut schudłam i udało mi się wcisnąć tak na styk 😉

sukienka z kordonka Maxi Madame Tricote

Komentarze

  1. Ja myślałam, że to ta firanka to jest jakieś mistrzostwo misternego dłubania, ale widzę, że masz jeszcze dużo do pokazania.... :D Rewelacyjna kiecka i, ponownie, nie umiem sobie wyobrazić, ile czasu to zajęło... od lutego?! Matko boska...! Toż można nie doczekać końca tak epickiego dzieła ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rzeczywiście, ryzyko było duże, ale dałam radę skończyć zanim dokończyłam żywota hahahaha ;)

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty